Wojciech Bublej - lider
- głos solowy
- w orkiestrze od 1993 roku
Pierwszy raz
W moim rodzinnym domu zawsze obecna była żywa muzyka. Mój ojciec grał, czasami w domu odbywały się próby, byłem szczęśliwy, że mogę na żywo słuchać muzyki. W domu było pianino, był akordeon, ojciec grał także na klarnecie. Dzięki temu nasiąkałem muzyką i ostatecznie związałem z nią moją drogę zawodową. Moim pierwszym instrumentem było pianino, w wieku 16 lat rozpocząłem naukę na puzonie.
Rytuały
Samo ubieranie się przed koncertem to jest rytuał. Zakładanie białej wyprasowanej koszuli, fraka, spodni, pasa, na koniec muszka i ostatnie poprawki. Do rytuału należy przebranie się w elegancki strój, sprawdzenie w lustrze, czy całość wygląda nienagannie i przychodzi pora na instrument – biorę go i się rozgrywam.
Niezapomniane koncerty
Muszę przyznać, że w starej Filharmonii nie działo się tyle co tutaj. Jako słuchacz mogę wspomnieć o rewelacyjnym koncercie zespołu Wyntona Marsalisa, który tu gościł. Z orkiestr, które do nas przyjeżdżały, wyróżniłbym tę z Filharmonii Narodowej, która wystąpiła w poprzednim sezonie, i grupę dętą blaszaną z Sinfonii Varsovii. Znakomitym wydarzeniem był koncert Aleksandry Kurzak i Roberto Alagniego, to śpiewacy światowego formatu. W Szczecinie nieczęsto zdarza się koncert takiej miary, chłonąłem te dźwięki, partie wokalne, coś pięknego.
W moim rodzinnym domu zawsze obecna była żywa muzyka. Mój ojciec grał, czasami w domu odbywały się próby, byłem szczęśliwy, że mogę na żywo słuchać muzyki. W domu było pianino, był akordeon, ojciec grał także na klarnecie. Dzięki temu nasiąkałem muzyką i ostatecznie związałem z nią moją drogę zawodową. Moim pierwszym instrumentem było pianino, w wieku 16 lat rozpocząłem naukę na puzonie.
Rytuały
Samo ubieranie się przed koncertem to jest rytuał. Zakładanie białej wyprasowanej koszuli, fraka, spodni, pasa, na koniec muszka i ostatnie poprawki. Do rytuału należy przebranie się w elegancki strój, sprawdzenie w lustrze, czy całość wygląda nienagannie i przychodzi pora na instrument – biorę go i się rozgrywam.
Niezapomniane koncerty
Muszę przyznać, że w starej Filharmonii nie działo się tyle co tutaj. Jako słuchacz mogę wspomnieć o rewelacyjnym koncercie zespołu Wyntona Marsalisa, który tu gościł. Z orkiestr, które do nas przyjeżdżały, wyróżniłbym tę z Filharmonii Narodowej, która wystąpiła w poprzednim sezonie, i grupę dętą blaszaną z Sinfonii Varsovii. Znakomitym wydarzeniem był koncert Aleksandry Kurzak i Roberto Alagniego, to śpiewacy światowego formatu. W Szczecinie nieczęsto zdarza się koncert takiej miary, chłonąłem te dźwięki, partie wokalne, coś pięknego.